Pewnym człowiekiem owładnęła idea, by stworzyć miejski park-muzeum, w którym zamknie i utrwali całą szwedzkość. To nie koniec. Udało mu się zebrać na to fundusze i zrealizować ten niezwykły pomysł. Takie rzeczy tylko w Szwecji? Otóż nie, idea Skansenu, bo o nim mowa, zainspirowała również Polaków. Czy jednak trzymali się oni pierwowzoru? Jak realizujemy tę ideę dzisiaj, gdy muzea na wolnym powietrzu to już nie tylko chatki, ale całe ośrodki, takie jak Rynek Galicyjski? Co za tym wszystkim stało i stoi? O tym wszystkim w fascynujący sposób opowiada Łukasz Bukowiecki, zupełnie odczarowując kojarzące się zazwyczaj z nudą słowo skansen.
Książka opisuje historię tworzenia i funkcjonowania skansenów jako mediów kulturowych, które nie tylko dostarczają atrakcji i rozrywek, lecz także uczestniczą w procesach społecznego konstruowania dziedzictwa. Skansen, pierwsze na świecie muzeum etnograficzne na wolnym powietrzu, działa w Sztokholmie od końca XIX wieku do dziś i jest jedną z najchętniej odwiedzanych instytucji kultury w Szwecji. W Polsce skanseny radzą sobie coraz lepiej, mimo że ich historia jest pełna niefortunnych przekształceń i śmiałych planów, które nigdy nie doszły do skutku.
Słowo „skansen” – używane w Polsce również w znaczeniu przenośnym, jako określenie wszystkiego, co przestarzałe – jest bodaj najpopularniejszym, a zarazem najsłabiej uświadomionym przez użytkowników polszczyzny zapożyczeniem z języka szwedzkiego.